O filmie
Rejs – polski film komediowy z 1970 roku, w reżyserii Marka Piwowskiego. Film opowiada o wydarzeniach mających miejsce w trakcie rejsu statkiem wycieczkowym po Wiśle i o jego pasażerach. W latach PRL-u film ten był powszechnie odbierany jako parodia systemu socjalistycznego w Polsce, co przyczyniło się do jego wyjątkowej popularności. Określa się go często jako film kultowy. Do filmu reżyser zaangażował wielu amatorów, tzw. naturszczyków. Rolę instruktora kulturalno-oświatowego miał zagrać Bogumił Kobiela. Zdjęcia do filmu rozpoczęły się 10 lipca 1969, a tego samego dnia Kobiela zmarł w wyniku wypadku samochodowego. Zdjęcia kręcone były podczas rejsu całej ekipy statkiem Dzierżyński, który odbywał się z Gdańska w górę Wisły. W filmie kołowy statek parowy nosi nazwę "Neptun", a początek podróży następuje od nabrzeża w Toruniu
Ten film to legenda...
Ten film otacza legenda. Istnieje liczne grono jego wielbicieli, a nawet fan club, którego członkowie znają go niemal na pamięć, scena po scenie. Skąd bierze się siła tej improwizowanej w dużej mierze opowiastki o rejsie wycieczkowym parowcem po Wiśle? Przyczyn jest chyba kilka. Po pierwsze, krytyka wszelkiego zniewolenia, na tyle zawoalowana, że mająca walor satyrycznego uogólnienia. Po drugie, trudne do osiągnięcia w kinie wrażenie spontaniczności rozgrywających się przed kamerą wydarzeń. Wreszcie, udział niepowtarzalnych osobowości polskiego kina: Jana Himilsbacha, Zdzisława Maklakiewicza czy Stanisława Tyma. Zresztą - jak twierdzą wielbiciele - tego filmu nie sposób opisać, trzeba go koniecznie obejrzeć - każdą minę, każdy grymas, sytuację po sytuacji, kadr po kadrze. Wszak jest to jedna z najinteligentniejszych polskich komedii, uznana ostatnio w plebiscycie czytelników "Polityki" za najlepszy polski film wszechczasów. Na pokład wycieczkowego statku pływającego po Wiśle dostaje się pasażer na gapę. Kapitan bierze go za nowego instruktora kulturalno-oświatowego, a pasażer na gapę z ochotą wciela się w tę rolę. Organizuje spotkanie zapoznawcze, podczas którego rodzą się inicjatywy wielu imprez i zabaw. Ich uczestnicy prezentują żenujący poziom, a "kaowiec" coraz bardziej upaja się swoją rolą i zyskuje sojuszników wśród pasażerów o instynktach organizatorskich i kierowniczych. Trwają kolejno: święto kapitana, bal maskowy, quiz na inteligencję, zbiorowa gimnastyka, gra w salonowca - robi się coraz głupiej, coraz bezsensowniej, ale "kierownictwo" rejsu ogarnia coraz większy entuzjazm.